Live For Speed by Michal 011093
Sympatyczni wlasciciele to zdecydowanie za malo aby robic tam wesele. To ladne
miejsce ale nie nadaje sie na wesele ( chrzest, komunie i owszem ) ale nie
wesele. Slabiutka organizacja. Obsluga nie daje rady, nie wiem czy nie potrafia
cyz nie chca. Gdy jedna pani zapytala kelnerke czy moze jej spadkowac troche
ciasta uslyszala - a ma pani jakies pudelko po butach????????? Niestety ale nie
polecam.
To miłe, że chcesz by ten dzień był naprawdę wyjątkowy dla Twojej przysżłej
żony. Życzę Wam wiele szczęścia.
Nie przejmowałabym się gadaniem za plecami tylko zorganiozwała wszytko tak jak
mi pasuje.
Co do potraw to na pewno barszcz czerwony z krotkietem jest tak tradycyjnie
weselny, że nikt go nie zakwestionuje :)
Zamiast schabowego możecie podać kotlety sojowe (tylko polecam te duże płaty w
pudełku a nie drobnicę z worka) i jak znam życie 80% gości dopóki im się nie
powie co to będzie przekonana, że właśnie zjadła piersi z kurczaka :) Wiem z
doświadczenia przerobione na komunii.
A do tego sałatki i ciasta, no i bez wódki się nie obejdzie, ale chyba z niej
nie chcieliście rezygnować?
Jeszcze raz dużo szczęścia.
Kurcze,na zdjęciach nie było widać tego że Iwo jest taki chudy!!!
Super że mężnieje( tyje)w oczach hahahhaha.Co do pyskowania...to
chyba normalny wiek na to?Ja też pyskowałam ile wlezie...jakoś tak w
wieku 17-19 lat...z tego co pamiętam,choć w podstawówce też...hihi
A mój Fil wczoraj zrobił swoją upragnioną imprezę( od 16-prawie
21.00)i jesteśmy przerażeni!Tak się cieszył na nią Zocha ciągle
chora więc impreza była odwlekana już chyba z miesiąc.Tym razem też
Zocha dostała gorączki ale jakoś jej zbiłam,z katarem wynieśliśmy
się do teściów na te parę godzin.Sąsiadów uprzedziłam,dałam telefon
do siebie ale na szczęście nikt nie interweniował
Tak czy siak po przyjściu byliśmy zszokowani.Przede wszystkim zjedli
moje ciasto,które z Zochą upiekłam na niedzielę )))No to sobie już
nie pojedliśmy ))Gdyby może wiedzieli ze w pieczeniu nie jestem
najlepsza nie ryzykowaliby utraty zdrowia hahaha.No nic,mam nadzieję
że żyją hahahaha.Na moich ścianach są wszędzie łapy-czekoladowe(
ciasto było z poelwą czekoladową),kawałek ściany u Fila jest
obłupane,leki Zosi rozpitolone,drzwi od szafy wypadły z szyny(
chowali się do szafy),na balkonie tajfun,w kuchni też zresztą,
zabawki Zochy porozrzucane,zepsuta jej lalka gadająca( ma dziurę w
ustach zrobioną)no i najbardziej co nas dobiło to rozwalone pudełko -
serduszko z kolczykami od cioci Ani-kolczyków w nim nie było!Jak to
Zocha zobaczyła to się popłakała,nawrzeszczała na Filipa tak
że ...takij wściekłej to jej nigdy nie widziałam.I miała rację,bo
dla nas ( i dla niej) to prezent którego nie można określić
wartości,Anula dała Zosi pierwsze cudne kolczyki,które dostała od
swojej mamy chrzestnej na komunię.Stąd ta nasza
wściekłość.Oczywiście kolczyki się znalazły,ale w dwóch różnych
miejscach na podłodze.Zosia ich pilnuje jak oka w głowie...
Byłam tak na niego wściekła że chyba bym mu coś naprawdę zrobiła.O
dziwo jakoś się z Piterem uspokoiliśmy( odprowadzał kolegów i
mieliśmy czas na to by ochłonąć)i na spokojnie przedstawilismy mu co
o tym wszystkim myślimy.Tak czy siak zabraliśmy mu kasę,którą
uzbierał i ma szlaban na kieszonkowe do czerwca.Nie wiedzieliśmy jak
go ukarać inaczej ,tak by odczuł( szlaban na kompa ma gdzieś
zawsze).Dziś ma czyścić ściany( ciekawa jestem czy to zejdzie).Mówię
Wam ściany mam tak usyfione że szok.Myślałam ze jest na tyle już
duży,że spokojnie moze na te parę godzin zaprosić sobie kilku
znajomych( było ich 6 osób).Nawet w alarmie grzebali( Fil go
włączał)-tu się wszystko rejestruje więc widziliśmy.Nie
wiem,widocznie jest jeszcze za mały( cholera ma prawie 13 lat)na
takie imprezy.Nie chcieliśmy zostawać i pilnować ich bo wiadomo,jak
rodzice w domku to i impreza do kitu,zresztą ja nie mam drzwi w
pokojach więc nie chciałam by zabawa się nie udała.No i mam za swoje-
zabawa się podobno bardzo udała..tylko ze ja mam chałupę do remontu:-
)))))Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.No to się wygadałam