Live For Speed by Michal 011093


Carlo kompletnie moim zdaniem nie trafiony przykład. Różnica jest taka, że w pracy to mi płacą i wypruwam z siebie flaki (kosztem życia prywatnego na przykład) żeby piąć się w górę i utrzymać swoją rodzinę na jak najwyższym poziomie.

Widzisz tu niektóre osoby tracą swój prywatny czas i swoje prywatne pieniądze (nie mówię o sobie Pionka) żeby MCP nie było stowarzyszeniem organizującym tylko i wyłącznie mecze osobom które o tym marzą. MCP to nie tylko wyjazdy to także zloty i spotkania ludzi łączy Milan. Niektórzy chcą traktować nasza organizację jako agencję turystyczną. I to mnie najbardziej boli. Ja chcę aby MCP było grupą przyjaciół którzy dobrze się bawią przy okazji wyjazdów czy zlotów. Nie chcę aby nasza organizacja zamykała się na nowe osoby, chcę aby dla wszystkich chętnych drzwi do członkostwa były szeroko otwarte. Zloty to nie tylko paintball i picie piwa, to także wybory władz i wielogodzinne dyskusje na temat kształtu i kierunków rozwoju MCP. Nie chcę aby wszystkie miejsca w autobusie zajmowały osoby które nie są w stanie poświęcić 2 dni w roku na rzecz MCP i po wyjściu z autokaru mają gdzieś co będzie w przyszłości. Chcę aby MCP tworzyli tacy ludzie jak Kuba, Mani, Ewka czy Marz, którzy tłuką się do Krakowa cały dzień aby chwilę czasu poświęcić innym kibicom Milanu i za kilkanaście godzin tłuc się z powrotem do własnych miejsc zamieszkania. Taktyk ostatniego lata przyjechał na zlot w Krakowie z Gdańska, po niedzielnych wyborach udał się z powrotem nad morze, aby po kolejnych dwóch ponownie wrócić do grodu Kraka. Mógł wybrać ostatni weekend nad morzem z dziewczyną nad Bałtykiem a potem żądać biletu na derby.






Ochrona z ludzką twarzą

Ochroniarze w autobusach i tramwajach zmienili mundury i występują teraz pod szyldem Konsalnetu. Szefostwo firmy zapewnia, że poprawią się też ich obyczaje. Nie będzie przypadków bicia i skuwania pasażerów kajdankami, o czym pisaliśmy w „ŻW”.

Agencja ochroniarska Skorpion, która ochraniała kontrolerów w stołecznych autobusach i tramwajach, a do pracy której warszawiacy mieli wiele zastrzeżeń, została wchłonięta przez większą firmę – Konsalnet SA. Ta postanowiła wyczyścić rysy na wizerunku i wyśrubowała ochroniarzom wymagania.

– Żeby dostać się do pracy w autobusie, trzeba przejść bardzo długą drogę – mówi rzecznik Konsalnetu Andrzej Mazurowski. – Kierujemy tam tylko najlepszych pracowników, z długim stażem pracy, sprawdzonych i przeszkolonych.

Bez biletu, bez plecaka

Kandydatów do pracy przy ochronie środków komunikacji dobiera się spośród tych, którzy mają już doświadczenie w obiektach handlowych czy biurowcach. Na temat pracy każdego z nich przełożeni sporządzają okresowe raporty. Można się z nich dowiedzieć, jak dany człowiek radzi sobie ze stresem, czy jest kulturalny, czy nie boi się interweniować. – Kandydaci są szkoleni z zasad podejmowania interwencji i przepisów, jakie ich dotyczą – mówi Andrzej Mazurowski.

Firma nie chce jednak zdradzić, co dzieje się na takich szkoleniach. Bardziej rozmowny jest Bartek, były ochroniarz, który rozstał się z branżą. – Warto znać kilka ochroniarskich sztuczek. Przykładowo, gdy mamy chłopaka, który jedzie bez biletu, a nie chce wyjść z kontrolerem, wystarczy zabrać mu plecak i wyjść z nim na zewnątrz – opowiada. – Dzieciak i tak musi wyjść, bo boi się, że straci rzeczy. A my unikamy wykręcania mu rąk, szamotaniny i niepotrzebnego widowiska.

Gazem przy kasowniku

Dotychczas praca ochroniarzy w środkach komunikacji miejskiej budziła wiele zastrzeżeń. We wrześniu 2009 r. opisywaliśmy przypadek chłopaka, którego na przystanku spisywali kontrolerzy w towarzystwie ochroniarzy. Z mandatem w ręku odszedł, mrucząc coś pod nosem. – Nagle jeden z ochroniarzy pobiegł za nim i kopnął go w plecy. Chłopak niemal spadł ze schodów do przejścia podziemnego. Musiał uciekać, bo chciał bić go dalej – relacjonował Mateusz Tobolewski z Ochoty, który stał obok.

Miesiąc wcześniej zgłosił się do nas pan Aleksander, którego podczas próby skasowania biletu ochroniarze zaatakowali gazem pieprzowym, a następnie wykręcili mu ręce i powalili go na ziemię. – Nie stwarzałem zagrożenia. Wyżyli się na mnie – mówił poszkodowany.

Ciekawą historię opisał na naszym blogu inny czytelnik. „Usiadłem w autobusie tyłem do kierunku jazdy, opierając stopy o metalową rurkę przy drzwiach – pisze. Było pusto, ja byłem zmęczony. Ochroniarz, który wsiadł z kontrolerem, postanowił zdjąć moje nogi mocnymi uderzeniami w łydki”.

Bandyci za autobusem

Dotychczas Zarząd Transportu Miejskiego mógł ukarać agencję za nieodpowiednie zachowanie ochroniarza co najwyżej 500-złotową grzywną. Po ubiegłorocznych doświadczeniach przygotował jednak umowę, w myśl której w przypadku rażącego naruszenia standardów może natychmiast zrezygnować ze współpracy i zażądać odszkodowania – 80 tys. zł.

– Teraz nikt nie pozwoli sobie na agresywne zachowanie. Wszyscy wiedzą, że z wilczym biletem z Konsalnetu nie dostanie się roboty nawet jako dozorca kurnika – mówi Bartek.

Jak wyglądają doświadczenia z ochroną w innych miastach? – Też mieliśmy przez jakiś czas podpisaną umowę, lecz okazało się, że damy sobie radę sami – mówi dyrektor kieleckiego ZTM Marian Sosnowski. – Na niebezpiecznych odcinkach kontrolerom pomaga straż gminna.

– U nas takie łączone patrole ze strażą lub policją zdarzają się szczególnie w weekendy – mówi rzecznik MPK w Krakowie Marek Gancarczyk. Ochroniarze przydaliby się natomiast w Katowicach. – Często zdarzają się agresywni pasażerowie – mówi kontroler Tomasz Musiał. – Niedawno była sytuacja, że chłopak dostał mandat, zadzwonił po kolegów i po chwili za autobusem jechały dwa samochody z bandytami. Kierowca musiał ominąć przystanek i jechać prosto pod komendę policji.

W Warszawie ochroniarze towarzyszą kontrolerom od godz. 18 do 6. Za rok ich pracy miasto zapłaci ponad 3 mln zł.

Akcja „Miasto i komunikacja”

Policjanci i strażnicy miejscy pilnują porządku

Od dwóch miesięcy policja oraz straż miejska prowadzą akcję pod kryptonimem „Miasto i komunikacja”. Bierze w niej udział kilkuset funkcjonariuszy, a trzon zespołu stanowią policyjni wywiadowcy. Akcję skierowaną przeciwko chuliganom na przystankach, autobusach i tramwajach podjęto po zabójstwie w lutym na przystanku przy Forcie Wola policjanta Andrzeja Struja. Bandyci zabili go, gdy zareagował na to, jak rzucili koszem w tramwaj. Na razie nie są znane efekty działań mundurowych. Wiadomo natomiast, że w pierwszym kwartale tego roku na przystankach, w autobusach oraz tramwajach straż miejska interweniowała 851 razy, to o 200 mniej niż rok wcześniej. Interwencje głównie dotyczyły dewastacji, kradzieży, bójek, ale także rozklejania ogłoszeń na przystankach. W środkach komunikacji miejskiej policja prowadzi też akcję skierowaną przeciwko kieszonkowcom. W autobusach są plakaty ostrzegające przed przestępcami. Wywiadowcy zatrzymali kilkudziesięciu złodziei. Zdaniem mundurowych, w komunikacji jest bardziej bezpiecznie niż w poprzednim roku. Wtedy policjanci odnotowali 2542 przestępstwa (m.in. 2314 kradzieży, 47 rozbojów). Policjanci zatrzymali wtedy 149 przestępców.


http://www.zw.com.pl/arty...zka_twarza.html

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spaniele.keep.pl