Live For Speed by Michal 011093


Tani bilet turystyczny obowiazuje od piatku 18.00 do poniedzialku 6.00. A
jak to wyglada w praktyce - akurat moj pociag przybywa o 06.40. Daruja te
40min, czy na ten ostatni odcinek bede musial jakas doplate robic ?


Teoretycznie musisz kupić, w praktyce rozmawiałem np. z jednym facetem,
który jechał pociągiem Szczecin - Terespol do Siedlec na takim bilecie
(szósta mija koło Zachodniej), a jak przyszli sprawdzać bilet pod koniec, to
delikatnie powiedzieli: "proszę pana, ale jest godznia siódma ileś, a on na
to: "Ch.. mnie obchodzi która godzina, ja kupiłem bilet na całą trasę i to
wasz problem, że pociąg tak wolno jedzie" (coś takiego, może cytat nie
dosłowny, bo parę tygodni temu zasłyszany). Ekekt - dojechał do Siedlec na
nim (nawet pokazywał mi).




| Tani bilet turystyczny obowiazuje od piatku 18.00 do poniedzialku 6.00. A
| jak to wyglada w praktyce - akurat moj pociag przybywa o 06.40. Daruja te
| 40min, czy na ten ostatni odcinek bede musial jakas doplate robic ?

Teoretycznie musisz kupić, w praktyce rozmawiałem np. z jednym facetem,
który jechał pociągiem Szczecin - Terespol do Siedlec na takim bilecie
(szósta mija koło Zachodniej), a jak przyszli sprawdzać bilet pod koniec,
to
delikatnie powiedzieli: "proszę pana, ale jest godznia siódma ileś, a on
na
to: "Ch.. mnie obchodzi która godzina, ja kupiłem bilet na całą trasę i to
wasz problem, że pociąg tak wolno jedzie" (coś takiego, może cytat nie
dosłowny, bo parę tygodni temu zasłyszany). Ekekt - dojechał do Siedlec na
nim (nawet pokazywał mi).


Gdybym był konduktorem to za taki tekst tym bardziej dowaliłbym gociowi
ścisle jak paragrafy przewidują.
Zakładając oczywiście że nie było spóźnienia.
Sławek



Jozef Zbrodel napisał(a) w wiadomości:
<3736E51C.28F0F@innocent.com.NOSPAM...


Leszek Grudzinski napisał(a):

| Uwazam, ze znaczne przekroczenie
| szybkosci (np. 30%) powinno skutkowac calkowita odpowiedzialnoscia
| uczestnika kolizji, nawet w przypadku gdy mial pierwszenstwo.
| Ciekawe co o tym myslicie?

Calkowicie popieram.


Zakladajac ze jest dozwolone 60, to wystarczy jechac 78 zeby
byc winnym spowodowania kolizji z facetem ktory wyjezdza z
podporzadkowanej ? Wolne zarty. Owszem, jesli jest 60 a ktos
grzeje 130 to jest bez dyskusji - wina obydwu kierujacych, ale
bez przesady. Idac dalej tym tropem: wyjedzam pod kola
rowerzyscie jadacemu 40 km/h w strefie zamieszkania, on we
mnie wjezdza, wysiadam, podchodze do lezacego i mowie: sam
jestes sobie winien ? Czy moze stosowac to tylko do wybranych
uczestnikow ruchu ? Rowery nie, samochody tak, a motory tylko
troche ?

Jacek.




On Mon, 10 May 1999 18:22:37 +0200, Jacek Ziomek wrote:
Zakladajac ze jest dozwolone 60, to wystarczy jechac 78 zeby
byc winnym spowodowania kolizji z facetem ktory wyjezdza z
podporzadkowanej ? Wolne zarty. Owszem, jesli jest 60 a ktos
grzeje 130 to jest bez dyskusji - wina obydwu kierujacych,


Tez bym nie przesadzal o winie. Mozna jechac i 200, a jak facet
wyjedzie 10m przed, to i 50 byloby za duzo..


ale
bez przesady. Idac dalej tym tropem: wyjedzam pod kola
rowerzyscie jadacemu 40 km/h w strefie zamieszkania, on we
mnie wjezdza, wysiadam, podchodze do lezacego i mowie: sam
jestes sobie winien ?


"Masz pojazd niesprawny technicznie - brak swiatel".
A ze wypadek w bialy dzien ... wazne ze przepis naruszyl :-)

J.



Witam

Ulica kolo cmentarza, zatrzymuje sie miejski autobus. Ja jade z przeciwnej
strony (20 km/h mniej niz moge). Odruchowo zwalniam. Za autobusu wychodzi
ok. 20 pieszych. 40 metrow dalej jest przejscie dla pieszych. Zeby dojsc do
cmentarza i tak musza przejsc kolo tego przejscia.

Trasa - teren zabudowany. Ida rownolegle lewa strona jezdni - brak chodnika.
1. facet (pobocze) + 2. facet (jezdnia) + jego male dziecko (jezdnia).
Faceci rozmawiaja - nie zwracaja uwagi na droge. Jade wolno, migam z daleka
swiatlami i trabie. Nie zchodza z jezdni i odgrazaja sie mi.

No comments.

PS1
Zauwazam, ze w tym okresie kierowcy jezdza bardziej rozwaznie (czasami jakis
szaleniec pedzi na trasie 160km/h - ale moze zwykle jezdzi powyzej 200
km/h).

PS2
W KD jest caly rozdzial dotyczacy ruchu pieszych, ale zaden pieszy (napewno
sa wyjatki) nie bedacy kierowca o tym nie wie.

PS3
Nie ma tez czegos takiego jak karta pieszego - na wzor prawa jazdy. :-))

-
MaciejP



Shrek i Fiona - trudno powiedzieć dlaczego właśnie tak;
Czerwony Kapturek - kobieta koło 40 w żółtym płaszczu, czerwonej czapeczce z
bąbelkami, zielonej torebce, fioletowych rajstopkach i białych bucikach;
Marynarzowa - wiadomo, żona marynarza;
Farmaceuci - sąsiad dorabia w aptece;
Luksfera - od imienia Lukrecja;
Żaba - kilka razy dziennie zagląda mi w okno z dużżyymmm wytrzeszczem oczu;
Irki - od imienia;
Bambry - na pierwszy rzut oka można dopatrzeć się podobieństwa, a zamieniając z
nimi dwa zdania już nic innego nie przychodzi do głowy;
Tirówka - chłopak jeździ tirami;
Pedzio i Połamaniec - facet w obcisłych jeansach i babka chodząca wiecznie o kuli;
Ken i Barbie - facet nie cierpi dzieci do tego podrywa wszystkie sąsiadki, żona
całkiem sympatyczna;
CNN - baba musi wszystko wiedzieć;
Wolna Europa;
Kugel - pijak;



Gość portalu: boss102 napisał(a):

> Mam 32 lata i jestem wolna.Ciekawi mnie czy mam jeszcze szansę na prawdziwą
> miłość. Gdzie ją znależć w tym wieku?

Miłość można znaleźć zawsze i wszędzie, nawet w domu starców. Będąc Tobą
nastawił(a)bym się raczej na faceta koło 40-stki, niż na równolatka.



Masz racje...malzenstwo to swietny okulista...ja ze swoim mezem jestesmy 4 lata
z tym ze rok przed slubiem mieszkalismy razem...i poznalam go:)nie jest az tak
zle,czasami mnie denerwuje jak kazdy facet,ale nie narzekam...potrafi zrobic
kolo siebie, ugotowac obiad itp.teraz jestem w 40 tyg ciazy w sumie robie
wszystko w domku,znakomicie sie czuje.maz duzo pracuje wiec z przyjemnoscia
jemy wspolne obiadki, snaidania itp.wiem,ze go rozpiescilam i to strasznie,ale
wiem tez ze po porodzie bede mogla liczyc na to sama-to ja bede rozpieszczana(
maz bierze wolne 3 tyg,zeby sie nami opiekowac).Radzilabym ci porozmawiac z
mezem i jasno dac mu do zrozumienia,co cie najbardziej denerwuje w nim, w jego
zachowaniu, stylu zycia i bycia...czasami takie slowa pomagaja



No cholera wie, czy bliska. Jemu już nie ufają Kiedyś jedna była
bliska, ale ją wymienił. Potem się ożenił z taką jedną bliską. Potem
inna okazała się bliższa. Potem inna była tak bliska, że właśnie 2
razy ja widziałam, rok po roku na Wigiliach. Potem jakąś inną bliską
mąż u niego zastał. I teraz jakaś nowa bliska.
Aha, gdyby mieszkał chociaż na drugim końcu miasta i nic byśmy o nim
nei wiedzieli - to co innego. A on mieszka tuż koło nas normalnie
To bardzo towarzyski facet jest; nie mam pojęcia, co one w nim
widzą. Coś mam wrażenie, że taki ustabilizowany finansowo i
mieszkaniowo wolny niedzieciaty 35-40-latek to łakomy kąsek.



ochotka69 napisała:
> Nie rozumiem jak mozna kogos potrącic na pasach.
No to chyba malo jezdzisz . Ja ostatnio mialam taki przypadek: dojerzdzalam do
pasow przed ktorymi stala babka i czekala az przejade i gdy juz prawie
wjerzdzalam na pasy to franca wlazla na jezdnie!! Dobrze ze lewym pasem nikt nie
jechal a ja mialam na liczniku ze 40. Wylazlam z samochodu i opieprz... ze jak
jej zycie nie mile to niech sie pod pociag rzuci a nie pod samochod.
Przepraszala mnie jak cholera. Kiedys widzialam tez jak jechal facet z rodzinka
na chodniku przed pasami staly dwie osoby: kobitka i jakis dziadek. Nagle
dziadek hop prosto pod kola. Kobitka w szoku. Policjantowi powiedziala, ze
dziadek stal obok niej patrzyli na ten samochod i czekali az przejedzie i nagle
dziadek wylazl prosto pod kola... Nic powaznego mu sie nie stalo, bo facet
pardzo wolno jechal.




Statystyczna singielka, koło 30, ani ładna, ani brzydka, niegłupia,
siedzi 8-9 godzin zamknięta w jakimś biurze. Wieczorami w domu gotuje,
czyta, sprząta...


to chyba dobrze... ;)


W weekendy spotyka się z podobnymi
kolażankami na mieście, czasem odwiedza rodzinę. Niby całe życie przed
nią, ale ze zdumieniem uświadamia sobie, że parę lat temu, w trakcie
studiów łatwiej było poznać nowych ludzi, wszyscy mieli więcej czasu,
szybciej można było się zorganizować na wyjazd czy imprezę, więcej było
wolnych facetów.


ha ha ha
dokładnie tak samo jest z facetami...
problem leży w tym, że z wiekiem ludziom przestaje się chcieć... wcale nie
jest trudniej, trzeba tylko chcieć...
faceci boją się kosza od kobiet pozujących na "silne" więc dają sobie
spokój, dodatkowo myślą "ta to pewnie ma facetów na pęczki więc jakie ja mam
szanse...", a kobiety nie zrobią pierwszego kroku bo to przecież "nie
wypada" i tak kółko sie zamyka a latka lecą...


Ma oczywiście paru fajnych kumpli, ale 1/3 jest w
stałych związkach, 1/3 to fajni kolesie i nic więcej, a reszta jest tak
pokręcona, że zupełnie się nie liczą.


bo nie zauważają tak samo zgrupowanych, fajnych facetów, tylko zdesperowane
szukają kogoś kogo znają i próbują  przerobić go na swojego księcia...


Do tego zaczyna odzywać się
instynkt macierzyński tym dobijającym pytaniem: kiedy, jeśli nie teraz?


czyli: praca, stabilizacja materialna, kariera... i jak to mówią "budzą się
z ręką w nocniku..." i dlatego...


Czasem trafia się jakaś nieznacząca przygoda: żonaty 40-latek, jurny
student 2 roku, ktoś poznany na necie.


bierze każdego kto sie pod rękę nawinie żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia...


Czyta sobie taka singielka o
małżeństwach zawieranych w kanałach i schronach w czasie powstania
warszawskiego i myśli - jakie wtedy życie było proste...


no nie wiem czy bym się chciał w kanałach hajtać... ;)

Pozdrawiam
Night Rider



kultura w pubie...
Witajcie:)

Opisze Wam jaka to mnie 'przygoda' wczoraj spotkala.
Zdarzenie mialo miejsce w Katowicach. Bylo nas 3. Studenci czwartego roku,
czyli jacys juz tam porzadni faceci:) Szukalismy jakiejs knajpki zeby sobie
mecz poogladac. Poszukiwalismy czegos z telewizorem lub telebimem.
Zaszlismy do City Pubu, elegancko, telebim, ale wiekszosc miejsc pozajmowana.
Ruszylismy wiec dalej po centrum.

I pech chcial, ze trafilismy do knajpy o nazwie Pitzburger na skrzyzowaniu
Stawowej i Mickiewicza. W sumie pub ten prezentowal sie nie najgorzej. Bylo
jeszcze pare stolikow wolnych. Zasiedlismy wiec:)
Koledzy zdejmowali ubranie wierzchnie (znaczy kurtki:) a ja poszedlem sobie
cos zamowic. Poprosilem o herbate, jako ze po poprzedniodniowym sledziku juz
mialem dosc alko;] Jakie bylo moje zdziwienie, gdy kelner (gostek ok. 20 lat)
powiedzial: "Nie panowie, nie bedziemy sie tak bawic. Jest was trzech, a
zamawiacie jedna herbate." Odparlem, ze koledzy zaraz przyjda i zamowia cosik
sobie.
Kelner powiedzial, ze w takim razie poczeka na reszte zamowien.
Odszedlem do stolika, kumple juz sie rozsiedli:) Powiedzialem co jest grane,
a oni zdziwko lekkie wyrazili. Posiedzielismy chwile i poszedlem sprawdzic
czy herbatka juz sie dla mnie parzy.
Podszedlem do barmana z zapytaniem o herbatke i po pytaniu o zamowienia
kolegow odpowiedzialem, ze ja za nich nie odpowiadam. Facet rzekl: "W takim
razie dziekuje". Poprosilem o spotkanie z szefem na co on zareagowal
slowami: "No co, myslisz ze mnie postraszysz!" i slowami "Piotrus, chodz tu na
chwile" zawolal swego szefa.
Boss ów, to niski facet kolo 40-tki. Po zrelacjonowaniu wydarzenia wcale nie
przeprosil za zachowanie swego pracownika. Odparowal gburowato, ze dla
niekupujacych nie ma miejsc siedzacych w tej knajpie. W ogole sie nie przejal
tym, ze jego pracownik nie przyjal zamowienia. Jedyna reakcja bylo to, ze mi
laskawie pozwolil zostac a dwom kolegom podziekowal za przyjscie.
Zero honoru i chamstwo.

Odechcialo mi sie tej herbaty. Na odchodne podziekowalismy facetowi za mila
obsluge, pochwalilismy lokal i pozegnalismy obu panow, jako ze widzielismy
sie z oboma frajerami ostatni raz w zyciu:)
Odradzam wiec wszystkim ten "pub" i nie dajcie sie nabrac na pozornie _mila
(sic!)_ atmosfere w nim.

Poszlismy do moze mniej eleganckiej knajpy, ale nikt nas stamtad nie
wyrzucal, a sam barman zasiadl
z nami i kibicowal:)

I teraz mysle co dalej z tym zrobic. Napisac skarge. Tylko dokad? Spotkal sie
moze ktos z tak
niemilym traktowaniem w pubie?

Pozdrowionka

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spaniele.keep.pl