Live For Speed by Michal 011093


Ale, ale, Ty zdaje się studiujesz psychologię, prawda ?
Z całą pewnością w 2005 roku studiowałaś na Wyższej Szkole Psychologii Społecznej.
Wiem o tym, bo byliśmy kiedyś przyjaciółmi i pomagałem Ci pisać curriculum vitae.
Mam nadzieję, że nie będziesz miała zawodowych kontaktów
z prawdziwymi problemami psychicznymi, bo terapia nie polega na przestrachu terapeuty
i uciekaniu, gdzie pieprz rośnie przed problemem, że przyjaciel na kłopoty.
Lekarze nie uważają, jak leo1403 że symuluję, żeby wywinąć się od odpowiedzialności za akcje.
Byłaś kilkakrotnie świadkiem moich ataków. Miałaś wręcz idealny przykład rozwoju choroby.
Nie stać Cię było, żeby poświęcić 10 minut przyjacielowi
i zasugerować mu leczenie. Jakoś mnie pokierować, skontaktować ze znanymi Ci ludźmi ze światka psychiatrii. Wiedziałaś, bo pisałem, że dam sobie radę, iż było to niemożliwe.
Już wtedy powinnaś na chwilę odpuścić sobie rolę obrażonej gwiazdy i powiedzieć mi spokojnie,
że jako psycholog obserwujesz u mnie niepojące zachowania. Miałaś obraz porównawczy :
Mnie z pierwszych naszych spotkań i tego zagubionego szaleńca z pierwszego Gdańska,
może nawet wcześniej.
Gdybyś zachowała się odpowiedzialnie, nie byłoby wyrzucania Cię z Eshayą z mieszkania.
Nie byłoby drugiego Gdańska.

W pale mi się nie mieści, jak można być takim bezczelnym kłamcą.
Radośnie wypisujesz mi publicznie - jako, że rozmowy prywatne dawno sobie podarowałam z przyczyn oczywistych - jaka to zła byłam, jaka niekompetentna jako twoja terapeutka (od kiedy, pytam się, terapeutka?!) i jak to Cię nie kierowałam do psychiatry, całkowicie niepomny na to, że z 10 razy wszyscy ci wybaczali kolejne schizy wierząc w twoje zapewnienia, że wreszcie pójdziesz do psychologa. Bo psychiatra ci był niepotrzebny! Kiedy już ci wybaczyli, to i psycholog okazywał się niepotrzebny. Ale tego nie pamiętasz, mimo, że w sierpniu bite kilka dni na wszystkich frontach pisałeś, jak to intensywnie lecisz z Basią do terapeuty. Nie pamiętasz też jak ci proponowałam jesienią dobrego psychiatrę.
I śmiesz pisać, jak to cię wszyscy olali i nikt nie zwracał uwagę na twoje problemy z głową...?

Wiecie co? Czytam bzdury, jak to Anioł jest be, a Umbriel fajny, bo się nie boi. Ciekawa jestem reakcji Umbriela, jakbyś tak namiętnie bluzgał Yadę jak zbluzgałeś Eugenię. Mnie się coś zdaje, że po minucie by ci tak przyłomotał jak dawno nie dostałeś. A że Anioł jakimś niezrozumiałym cudem to wszystko zniósł cierpliwie i tylko nie ma ochoty na kolejne numery, to jest wredny. Zrozumieć cię nie chce. Sukinkot jeden, no!

Czytam sobie, jak to Anioł nie ma pojęcia o szaleństwie, o mnie nie wspominając, jak to się wszyscy od Boogey'ego odwrócili i jak, buce nieczułe, nie są w stanie zrozumieć, że on potrzebuje akceptacji! Ciepła! Troski! Uczucia! No śmiać mi się chce! Bo to się każdemu jak psu buda należy, tak? Można ich kopać, opluwać, a ich psim obowiązkiem jest zrozumieć i zaakceptować! Boogey'emu się zdaje, że ma święte prawo wymagać akceptacji od każdego, od kogo zechce, a jak ktoś nie chce, to jest wobec niego nie fair. On ma żal, że inni nie troszczą się zamiast niego o jego życie! Jak szczeniak, co jak pije, to się wścieka kiedy mu zabraniać, ale jak mu pozwolić, a on po pijaku złamie nogę, to ma pretensje, że mu się pozwoliło!

Czytam to i chociaż zwykle unikam tego jak ognia, teraz nie mogę się powstrzymać, żeby tego nie porównać do siebie. Też jestem chora na głowę, też poważnie, też mam schizy, też boją się mnie ludzie, którzy mnie kochają i których ja kocham. Tyle, że ja staję na głowie, żeby się jednak na nich nie wyżywać. Mimo, że sami mi mówią - jeśli ci to pomoże to dobrze, my rozumiemy. A też mi jest czasami tak maksymalnie źle, że mi się wydaje, że gorzej to już się nie da; i to nie przez dni, ale przez miesiące. Jeśli ktoś tak stawia sprawę, to dla mnie to błogosławieństwo, uważam, że pozostaje mi się tylko starać tej dobrej woli nie nadużyć, żeby już nigdy nie usłyszeć "musisz radzić sobie sama, ja nie wytrzymuję". Jak nie tak dawno mi się zdarzyło o tym zapomnieć i pomyślałam, że mam prawo być zła, bo ktoś czegoś z jakiegoś powodu nie, to chyba z tydzień miałam kaca moralnego.

Dlatego nie, nie mam zrozumienia dla ludzi, którzy uważają, że wszystko im się zawsze należy, że mają prawo wymagać, którzy, niezależnie od tego, jak im to długo powtarzać, nie chwytają, że nie są centrum wszechświata i że inni też czasami mają problemy i cierpią. Nawet jak o tym nie trąbią gdzie tylko się da.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spaniele.keep.pl